352527-352x500[1]

Rzadko sięgam po poradniki psychologiczne, jednak książka „Pokochaj siebie” przyciągnęła moją uwagę z dwóch powodów. Pierwszy to konstrukcja samej książki. Niemal wszystkie współczesne poradniki psychologiczne pisane przez amerykańskich specjalistów opierają się na schemacie: powiedz, co powiesz, później to powiedz, a na końcu powiedz, co powiedziałeś. W rezultacie książki takie, nawet jeśli liczą kilkaset stron, mają tyle wartościowej treści, co w prasowym artykule. Zwykłe naciągactwo. Wayne W. Dyer spodobał mi się tym, że od razu przystąpił do rzeczy bez stosowania tricków-wypełniaczy.

Drugi powód to opieranie treści książki na logice. Częstym grzechem autorów takich poradników jest styl, który ja nazywam szałem uniesień na fali maniakalnej euforii. Kiedy czytam kilkaset razy tekst w guście: „Uwierz w siebie! Wyzwól siłę, jaką masz w sobie! Obudź wewnętrzną energię!” i na poparcie ludzkich możliwości autor podaje przykład sąsiadki, która pewnego dnia obudziła się i powiedziała sobie, że od dzisiaj będzie innym człowiekiem i dzięki temu po przyjeździe do pracy od razu znalazła miejsce na parkingu – od razu taki poradnik ląduje w koszu. Dyer tak nie pisze, snuje czysto logiczne rozważania, prezentuje sensowne, mądre opinie, trzeźwe spojrzenie, wyciąga wnioski oparte na związku przyczynowo-skutkowym.

Dyer najpierw tłumaczy, co to jest sylogizm logiczny: przesłanka pierwsza – Arystoteles jest mężczyzną. Przesłanka duga – Wszyscy mężczyźni maja zarost na twarzy. Wniosek – Arystoteles ma zarost na twarzy. Po co to robi? Ponieważ punktem wyjścia do rozpoczęcia pracy nad samokontrolą własnych myśli i emocji jest prosty sylogizm: Przesłanka pierwsza – Potrafię kontrolować swoje myśli. Przesłanka druga – Moje uczucia są pochodną moich myśli. Wniosek – potrafię kontrolować swoje uczucia. Tak się zaczyna, później jest coraz ciekawiej.

Książka zawiera mnóstwo fantastycznych spostrzeżeń. Autor twierdzi, że jedną z największych bolączek współczesności jest to, że ludzie nie potrafią żyć teraźniejszością, nie potrafią się cieszyć bieżącą chwilą. Cały czas marnotrawimy na zajmowanie się grzechami z przeszłości lub niepokojami o przyszłość, a tak naprawdę mamy tylko teraźniejszość. Dyer zauważa, że jedynym dowodem życia jest rozwój. Nie rozwijasz się oznacza, że nie żyjesz. Podaje ciekawą definicję miłości. Miłość to umiejętność pozwalania swoim bliskim, aby byli kimkolwiek zechcą, bez jakiegokolwiek nalegania na spełnienie moich oczekiwań. Spełnianie cudzych oczekiwań, szukanie uznania u innych to podleganie manipulacji. Każdy musi zrozumieć, że jest wartościowy i ważny, jeśli to zrozumie, nie będzie oczekiwał potwierdzenia swojej wartości u innych.

Dezaprobata to normalne zjawisko, bo każdy ma prawo do własnego zdania. Jeśli coś mówisz, to 50 % twoich słuchaczy z definicji nie będzie się z tobą zgadzać. To normalne. Abraham Lincoln powiedział: „Gdybym miał czytać, nie mówiąc już o odpowiadaniu na wszystkie ataki, które są we mnie wymierzone, to równie dobrze można by zamknąć ten interes i nie robić nic. Robię wszystko, jak tylko potrafię najlepiej, i mam zamiar postępować tak do samego końca. Jeśli okaże się, że postępowałem prawidłowo, to wtedy to, co się teraz przeciw mnie mówi, nie będzie nic warte. Jeśli okaże się, że postępowałem niewłaściwie, to nawet gdyby dziesięciu aniołów przysięgało, że mam rację, nie będzie to stanowiło żadnej różnicy.” Popełnianie błędów jest rzeczą ludzką, to że je popełniamy, nie obniża naszej wartości! Winston Churchill powiedział: „Maksyma: Tylko doskonałość się liczy” znaczy tyle samo, co niemoc.” Perfekcjonizm oznacza niezdolność do działania. I jeszcze jedno – sprawiedliwość to…..fikcja. To, co dla jednego jest sprawiedliwe, dla drugiego nie. Po co więc doprowadzać się do frustracji z powodu czegoś, co nie istnieje?

To tylko kilka ciekawych kwestii przedstawionych w bardzo telegraficznym skrócie. Polecam tę książkę, bo można z niej wyciągnąć wiele ciekawych wniosków i wskazówek dla siebie, bo jak pisze Dyer: „Osoba, która uwolniła się od wszystkich słabości swojego charakteru, wydaje się postacią fikcyjną. Niemniej jednak wyzbycie się autodestrukcyjnego zachowania nie jest fikcją. Stanowi realną możliwość.”

za pomocą Moje lektury: Pokochaj siebie.